Strony

środa, 23 kwietnia 2014

Student uciekinier.

Uwielbiam tą piękną pogodę, która znowu tu zawitała. Jest tak pięknie, że aż chce się żyć. Promienie słoneczne przedzierają się przez żaluzje - to lubię. Zapach koszonej trawy unosi się w powietrzu - to także lubię.
Wielkanoc minęła szybko. Ulubiona świąteczna monotonia była w tym roku jakaś taka, inna. Ominął mnie lany poniedziałek, sama nie wiem czemu. Kiedyś tradycja, dziś tylko wspomnienie, tak sobie właśnie o tym dniu teraz pomyślałam. Za to w niedzielę wielkanocną spotkałam się z ukochaną rodzinką, której niestety, z racji dzielących kilometrów, nie widuję często. I mimo, że stałam się obiektem żartów ze strony mojego wujka - było bardzo fajnie.
Wróciłam na 'stare' studenckie śmieci. Nie spieszno mi do domu, ba! mam nawet postanowienie wielkanocne, że nie będę aż tak często wracała do mojej małej ojczyzny - muszę pozwolić zatęsknić moim rodzicom, babciom i znajomym. Ogólnie, przez ten tydzień wolnego miałam kilka chwil, żeby wszystko sobie przemyśleć i poukładać. Zauroczyłam się kilkoma miastami, chciałam wyjechać - na stałe. Zostawić tak piękną stolicę Warmii i po prostu wyjechać. Opuścić UWM i zacząć wszystko od nowa. Wszystko jednak szybko prysło - oligofrenopedagogika nie jest aż tak popularnym kierunkiem, żeby studiować ją na każdej uczelni - pech chciał, że tam, gdzie chcę jechać studiowanie takiego kierunku jest po prostu niemożliwe. Pomyślałam sobie: szkoda. Ale może to jakiś znak, że Olsztyn, który jest piękniejszy niż mi się wydawało, jest moim małym miejscem i nie powinnam od niego uciekać? :)

odsyłam do źródła:
http://allthingseurope.tumblr.com

piątek, 18 kwietnia 2014

Young and beautiful.

"Mam już taki charakter że aby coś zrozumieć, muszę najpierw spróbować to zepsuć." 
Ambiwalencja.
Czasem lubię siedzieć w jednym z czterech kątów w pomiętolonej koszuli, przydużych dresach, z artystycznym nieładem na głowie trzymając w ręku najlepszą herbatę z łyżeczką miodu i plasterkiem cytryny. Brakuje mi wtedy tylko drewnianej chatki i kominku. Opatulona kocem rozmyślam o wszystkim co było i o tym, co mogłoby się wydarzyć. *
Czasem zabijam Cię wzrokiem. Twoja postać nie wywołuje we mnie takiego uśmiechu, powoduje coś, czego nie chciałabym nazywać imieniem. Wtedy już wiem, że lepiej, żebyś się nie zbliżał, bo możesz gorzko tego pożałować. Czasem mam po prostu Ciebie dość.
''Najlepsze lekarstwo na gniew - poczekać.''
we're only human! :)

Więc, jednego dnia jestem szczęśliwa a drugiego naprawdę lepiej trzymać się ode mnie z daleka. Ale żeby nie było - jest dobrze - staram się uśmiechać każdego dnia i w każdej małej rzeczy dostrzec nutkę optymizmu. I kłamstwem by było, gdybym powiedziała, że mi to nie wychodzi. Ale wiadomo - jesteśmy tylko ludźmi. I czasami nawet, kiedy jest kolorowo, potrzebujemy takich momentów, żeby usiąść, porozmyślać i trochę popłakać. Taka już natura człowieka.


*taka ze mnie romantyczka :)

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozczarowań ciąg dalszy.

Myślałam, że już się pozbierałam. Pomyślałam: jesteś silna, dasz radę, było minęło i nie ma czego żałować. Wbijałam sobie do głowy różne (nie)prawdziwe rzeczy, mając nadzieję, że w końcu w to wszystko uwierzę. I chyba zmarnowałam czas. Pękam, bo nie umiem udawać, że wszystko teraz jest takie idealne, nie umiem ubrać się w uśmiech, kiedy wkoło wszystko się pieprzy. Cienka jest granica między przyjaźnią a nienawiścią. Kolejne przypadki dopisane do niewidzialnej listy.

wybrałam się na rower....
....i wylądowałam na SORze!

lubię, bo poprawia mi humor! 

all ends with beginnings

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka