Strony

środa, 24 kwietnia 2013

Wyprowadzka.

No i stało się - wyprowadziłam się. Nie do końca, ale w szafie wiszą tylko dwie kurtki, a poza naczyniami i jednym kartonem nie stoi nic. Zostało mi tylko zrobić obiegówkę, wymeldować się i posprzątać w czterech kątach.

Ponad dwa lata minęły jak jeden dzień. Pamiętam pierwszy dzień, kiedy siedziałam cicho, a nocami tęskniłam za swoim ciepłym łóżkiem i znajomymi z gimnazjum, a potem chciałam się wyprowadzić. Niedziela była najgorsza, bo oznaczała powrót do bursy, w której nie zawsze było miłe towarzystwo. Pamiętam ogrom moich współlokatorek - trochę ich się przewinęło przez te lata. Rozmowy nocą z Sylwią, żarty Laury, seans "Przepisu na życie" z Kasią i wieczorne imprezy z Anitą.
Chyba mi będzie tego brakowało. Zawsze chciałam uciec od monotonii, która mi tam towarzyszyła. A teraz, kiedy spakowałam walizki, stwierdziłam, że będzie mi jej brakować. Ale tak to już jest.
Życie w bursie ma jakiś swój urok, to na pewno. I nie jest to szkoła wytrwania - a kiedyś już to słyszałam! :)


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka