Strony

piątek, 27 listopada 2015

Narzekadło tutaj spadło

Pisanie pracy dyplomowej jest do bani. Zazdroszczę każdemu, kto wie jak się do tego zabrać, bo osobiście jestem w czarnej dupie! 


Miałam tyle planów na ten tydzień, ale wszystko poszło w las, bo kolejny raz dopadło mnie wstrętne przeziębienie. Zatoki mi zaraz eksplodują, a w nosie mam papryczkę chili, a nawet dwie. A chciałam wyskoczyć na basen, pojeździć za darmo na łyżwach i wybrać się w końcu na romantyczną, zimową komedię. Może to jakiś znak, żebym ruszyła swoje leniwe cztery litery i dokończyła chociaż jeden rozdział? Zalegam z oddaniem już jakieś dwa tygodnie, więc byłoby miło, gdybym to w końcu zrobiła? Tak, to chyba dobry plan. 

EDIT: Myślałam, że to się zdarza tylko na filmach i głupich opowieściach, ale to jednak prawda. Pół dnia pisałam kilka podrozdziałów do mojej pracy. Niestety, po formacie mojego małego złoma okazało się, że nie mam Worda. Alternatywą dla mnie jest WPS Writer (cokolwiek to jest). Chwaliłam go sobie, aż do dziś, kiedy wyłączyłam inną kartę i... moja praca legła w gruzach. Dziękuję, pozdrawiam. 




niedziela, 15 listopada 2015

#prayforparis

Po wczorajszym kacu myślałam, że dziś będzie w końcu dobry dzień. Wstałam niczym królowa ze swojego nowego, wygodnego łoża, odpaliłam ekspres do kawy i włączyłam poranne wiadomości. I zdębiałam. To jednak nie był najpiękniejszy dzień w moim życiu. Rzeczywistość zaczęła mnie przerażać bardziej, niż kiedykolwiek.
Nie mogę w spokoju ducha patrzeć na to, co wydarzyło się we Francji. Nie mogę zrozumieć, jak można komuś od tak odebrać życie. Kupiłeś bilet na koncert ulubionego zespołu, relaksujesz się i nagle stajesz się zakładnikiem, trupem albo uciekinierem. Z okazji rozpoczęcia wolnego, awansu albo w ramach przeprosin wybierasz się na romantyczną kolację ze swoją ukochaną. Masz naprawdę dużo planów na ten wieczór, ale wszystko zostaje zaburzone w klika sekund, bo ktoś tak chciał.
W ciągu jednego wieczoru we Francji śmierć poniosło bardzo dużo niewinnych ludzi, a wielu z nich dalej walczy o życie i tylko Bóg wie, czy z tego wyjdą.
To wszystko wydarzyło się w Paryżu, ale przecież mogło wydarzyć się wszędzie. Tak, boję się. O moich bliskich. O własną dupę. I o Polskę też się boję. Tak, jestem samolubem. Ale w tym samolubstwie znajduję dużą, nawet bardzo dużą cząstkę współczucia dla francuzów. Modlę się za nich, bo to jedyna rzecz, którą mogę zrobić. I proszę, zrób to samo. Chociaż tyle. Albo aż tyle....

#prayforparis


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka