Strony

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Change of plans

Miałam tyle planów na ostatnie dni. Najpierw było czwartkowe ognisko, potem sobotni koncert Siewców Lednicy i niedzielne leżakowanie. Niespodziewanie, ognisko zamieniłam w dobry wieczór w przystojnym towarzystwie. Zamiast koncertu zespołu związanego z duszpasterstwem, wybrałam się na nocną przejażdżkę po najukochańszą siostrę na świecie, która przyjechała specjalnie na pielgrzymkę, która była w niedzielę. Po trzech godzinach snu udałyśmy się na kościelną, aby stamtąd ruszyć na zachód do Stoczka Warmińskiego. To moja druga pielgrzymka, jej trzecia. Intencje w sercu pojawiły się dość szybko. Mam nadzieję, że bolące odciski, zdarta skóra u palców przez grę na gitarze, zakwasy w nogach i odpust sprawią, że prośby zostaną wysłuchane. Dziękuję siostrze, ciociom, Marcie, Pawłowi, Damianowi, Asi i Dawidowi za tę wspólną wędrówkę.

Plany na ten tydzień? Dzisiaj z Niemiec przyjeżdża Cataldo, jutro odwożę siostrę, w środę będzie don Eugenio a w czw mam jechać na klasowe ognisko. W sobotę jadę do lawendowej wsi, żeby spotkać się z ludźmi, którzy są mi bliscy. W niedzielę mogę mieć gościa a drugiego września będę cieszyć się ostatnim miesiącem wakacji. Życie jest piękne.


sobota, 17 sierpnia 2013

Ambiwalencja.

Ciężko mi zabrać się za napisanie czegokolwiek, a czuję że dobrze mi to zrobi. Paweł miał rację mówiąc, że to chyba mój pamiętnik. Pamiętnik, do którego może zajrzeć każdy człowiek. Nie wiem, kto to czyta a kto tylko przegląda. Ale ten, kto czyta mógł już zauważyć, że lubię sobie komplikować życie. Czasem się tak zastanawiam, co jest ze mną nie tak, że nie mogę żyć sobie spokojnie, jak Pan Bóg przykazał? Dopadła mnie jakaś ambiwalencja. Mam wrażenie, że znalazłam kogoś, kto sprawia że dzień jest piękniejszy. Kogoś, kto maluje mi na twarzy uśmiech. Ale, żeby nie było tak kolorowo, ta sama persona, która artystycznie łączy swoją rękę z moją a po chwili wbija nóż w plecy sprawia, że chłodne wieczory spędzam w towarzystwie poduszki, która chłonie moje łzy. Ewidentnie dotknęła mnie ambiwalencja, z którą nie umiem sobie poradzić. Ale mam ludzi, którzy są ze mną na dobre i na złe, na których mogę liczyć.

z pragnienia słuchania Williama:






środa, 7 sierpnia 2013

W szybkim skrócie ze zdjęciami i pioseneczką!

Dzieje się wiele ale niewiele takich rzeczy, które warto napisać na blogu. Ogólnie wszystko nabiera szybkiego tempa i przewraca o sto osiemdziesiąt stopni. Jest dziwnie. Rzeczy, które były dla mnie ważne dziś tracą na wartości. Rzeczy, które mnie podbudowywały i czyniły ze mnie lepszego człowieka. Wszyscy mi mówią, jaka to jestem zakochana. I nie wiem, czy ludzie potrzebują okularów, czy to mnie uczucia oszukują. W tej kwestii jestem troszeczkę zagubiona. W sobotę w przypływie emocji oddałam cztery ml krwi, aby warszawski zespół mógł ocenić, czy mogę być potencjalnym dawcą szpiku czy nie. Tydzień temu byłam na kajakach i jestem z siebie zadowolona - co prawda nadal nie umiem wiosłować (to był mój pierwszy raz) i czułam się raczej jak w gondoli (Czarek wiosłował beze mnie i świetnie dał sobie radę) ale pokonałam swój strach przed głęboką wodą (który towarzyszy mi od dłuższego czasu). Jest lepiej. Przyjechał Don Eugenio i przywiózł kilka kilogramów żelków, cukierków i mozartów (to takie pyszne austriackie czekoladki)! Zrobił chłopakom przesłuchanie i zaprosił nas do siebie. W ogródku remonty i remonty i nie mam czasu na lenistwo, dlatego też dziś piszę szybko i skrótowo, więc liczę na zrozumienie, że ten post to takie bezsensowne pisanie zmęczonej osoby! :) A tak poza tym wszystko jest ok.


deklaruję, że...




hello kaczuchy!

a pogoda była taka...

William Fitzsimmons - polecam z całego serducha na spokojne, samotne wieczory:)



piątek, 2 sierpnia 2013

Z wdzięcznością i tęsknotą.

Dałeś mi wspaniałych ludzi, którzy teraz są moimi przyjaciółmi. Dałeś mi osoby, na które mogę zawsze liczyć. Dałeś mi nowe życie, które pielęgnuję tak, jak ogrodnik pielęgnuje ogród. Prostujesz moje ścieżki i usuwasz przeszkody, żebym nie była zagubioną owieczką. Zaufałeś mi i powierzyłeś prace, z których czerpię radość i korzyści. Nauczyłeś otwartości i zrozumienia. Przybliżasz mi tajemnice, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Postawiłeś na mojej drodze mój drugi dom, w którym mieszkam kilka razy w roku. To był Twój pomysł, żeby rodzice i księża trzy lata temu zaciągnęli mnie tam, gdzie obecnie się znajduje. Otworzyłeś mi drzwi do Ruchu Światło-Życie, a ja niepewnie postawiłam stopę. Popchnąłeś mnie,bo wiedziałeś, że to będzie dla mnie dobre. I dzięki Tobie trwam. Trwam razem z Tobą i ludźmi, których kocham, za których jestem Ci wdzięczna. Więc proszę, nie zabieraj mi tego, nie pozwól, żeby to wszystko się rozpadło. Proszę.

2.08.2007 - 2.08.2013 a ja nadal tęsknię i oddałabym wszystko za jedno spotkanie, za jeden spacer, rozmowę czy uśmiech. chciałabym cię tak porządnie przytulić i opowiedzieć ci trochę o tym, co się u mnie dzieje. minęło dwa tysiące sto dziewięćdziesiąt dwa dni czyli równo sześć lat i ponownie śmiem cię braciszku prosić, abyś był moim aniołem stróżem.

Dziękuję za dzisiejszy dzień. Za żółwie i fasolki z Martą, za niespodziankę od ks. Sławka i afrykański prezent od Agaty!:)

Odbudowuje na nowo zaniedbane relacje.


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka