Planów było co niemiara! W pierwszej kolejności miałyśmy zwiedzić Zamek Królewski, potem iść do kina, pojeździć rowerami po starówce...iść na zakupy. Na zakupy poszłyśmy, rzecz jasna! Kino było, ale domowe - Hua Mulan zamiast Drugiego oblicza. Ale przynajmniej można było obejrzeć w spokoju i zrobić pauzę w każdym momencie. Zamiast Zamku Królewskiego, zwiedziłam domek znajomego w podwarszawskim Mysiadle. Metro, autobus i nogi zastąpiły rowery, które wyszłyby nam na zdrowie, szczególnie po poniedziałkowym grillowaniu.
A dziś zarejestrowałam się w internetowej rekrutacji uniwersytetu warmińsko-mazurskiego. Jeśli przyjdzie mi tu zostać będę specem od oligofrenopedagogiki! (w końcu nauczyłam się tej nazwy na pamięć!). Dziś wróciłam z Warszawy. Dziś zmieniłam wygląd bloggera, który jest chyba bardziej "żywy" niż ten, który był wcześniej.
Trzymajcie się ciepło, w te różnopogodowe dni. (tak wiem, że nie istnieje takie słowo jak "różnopogodowe", ale zawsze można przymknąć na to oko) :)
Trzymajcie się ciepło, w te różnopogodowe dni. (tak wiem, że nie istnieje takie słowo jak "różnopogodowe", ale zawsze można przymknąć na to oko) :)