Dni upływają spokojnie, bez żadnego szaleństwa. Szkoda, bo monotonia powoli zaczyna mnie dołować. To samo można powiedzieć o pogodzie - wiosenna aura odeszła i znowu jestem wielkim śpiochem - deszczowe poranki nie są moimi ulubionymi. Chłodne wieczory spędzam w towarzystwie gorącej, czarnej herbaty z miodem i rozmyślam o teraźniejszości - o tym, jak bardzo pokićkało się z tajemniczym panem i o tym, jak bardzo potrzebuję teraz tej męskiej dłoni. Chciałabym znów poczuć wiosnę! Proszę, przecież zrobiłam już wiosenne porządki.... :)