Przede mną leżą pomazane notatki z głębszej niepełnosprawności, a w telefonie gdzieś notatki z zatrudniania niepełnosprawnych. I czuję jakieś wypalenie przedzawodowe i mam ochotę napisać podanie do dziekana i bez szwanku wylecieć z uczelni i zacząć wszystko od nowa. Powstrzymuje mnie jedynie fakt, że wniosłam już tak dużo w te studia, że grzechem by było ich nie skończyć.To nie jest mój dzień, zdecydowanie.
PS. Postanawiam poprawę, bo przecież sesja i te sprawy!