Strony

środa, 27 marca 2013

Nieproszony gość.

Przyszła niespodziewanie. Zapukała z samego rana - nie dała się wyspać, nie miała w sobie ani cienia litości. Popsuła plany na cały dzień, czuła się, jakby była u siebie i przesiedziała kilka dobrych godzin. Przez nią czułam się jakbym była na kacu po tygodniowej balandze, wzięłam leki, a ona przykleiła się do krzesełka i tak mnie polubiła, że nie chciała odejść. To migrena.

Nigdy nie miałam migreny, ale szybko ją zdiagnozowałam. Okropny ból głowy przy poruszaniu, światłowstręt i wymioty. A w międzyczasie za niskie ciśnienie. Przeleżałam dwie trzecie dnia. Odpoczywałam męcząc się coraz bardziej. Nie mogłam nic jeść, oczy zamykały się same, a potem same się otwierały. To było rano, teraz jest podobnie. Teraz, o jedenastej w nocy. Ibuprom podany przez pielęgniarkę zawiódł. Buziak mamy nie pomógł, a w dzieciństwie to był lek na każdy ból.

Nieproszeni goście wychodzą w najmniej oczekiwanym momencie. Wychodzą bez pożegnania, kiedy chcą. O każdej porze dnia i nocy. Mam nadzieję, że ten gość, a raczej gościówa, wyjdzie najszybciej jak się da.

Spokojnej nocy :)


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka