Dzisiaj po raz ostatni w szkole świętowałam pierwszy dzień wiosny, który nijak ma się do pogody, którą widać za oknem. Chlapa i lód, korki na mieście i egzamin siostry. Pokaz talentów IV LO - nie brałam udziału, bo wymiękłam.
Poranny zły humor, popsuty przez wychowawcę, który wtyka nos w cudze sprawy, poprawiło popołudniowe spotkanie na kawie, a potem urodzinowy wypad do Bubble Place - na herbatkę bąbelkową. Szczerze? Liczyłam na coś lepszego, czterech liter nie urywa, może to dobrze, bo kto chciałby z urwaną chodzić? ;P
Serce? Syberia, bo na pustynię za zimno. Tak pusto, tak wieje chłodem i przymarza co nieco! Chyba na razie nie ma ochoty, żeby rozpalić w nim małe ognisko. (human mnie przeraża, ten opis uczuć....)
I większa pustka, bo nijak odczuwam Jego obecność. Cholera, czasem mnie tak dopada, uczucie czarnej dziury, z której nie potrafię wyjść. Ale może to tak powinno być? Może to mój sposób przeżywania Wielkiego Postu? Może niedługo ziemia pęknie i znowu będzie tak pięknie?
Kasia - wszystkiego najlepszego! ;)