Z pamiętnika kierowcy:
Dzień jak co dzień. Zaślepieni, zabiegani mieszkańcy Olsztyna. I taka ja, zmierzająca do wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego, żeby po raz trzeci stanąć twarzą w "twarz" z czerwonym fiatem z napisem "egzamin". Ten dzień chyba nie sprzyjał każdemu - chłopak oblał placyk dziesiąty raz, dziewczyna zapomniała co, gdzie i dlaczego... ale przecież do trzech razy sztuka. Pierwszy raz westchnęłam do św. Krzysztofa i pach! Głupia litera P a daje tyle radości.
Dziś mam rocznicę, tak śmiejąc się, bo przecież nie przeżywam tego tak na poważnie. Nawet dostałam za to prezent od siostry, którego w aucie niestety używać nie mogę! :) Więc od roku śmigam na naszych polskich, dziurawych drogach i robię trochę szkód. Już kilka razy życie stanęło mi przed oczami, zrobiłam dziurę zahaczając o rusztowanie i przydupczyłam hondą w renault'a. Szkód trochę jest, za to mandatów jeszcze nie miałam okazji płacić, choć nadarzyło się do tego wiele okazji. I co? Nadal jestem złym kierowcą? :)