Strony

wtorek, 23 czerwca 2015

23.06.2015

Kiedy tak czytam podziękowania dla rodziców z okazji ich święta, to przewracam oczami i uświadamiam sobie, że te wszystkie listy, za co kocha się swoją mamę albo tatę, są pisane pół żartem, pół serio. Nie znam żadnego człowieka, który potrafi dosłownie wszystko, który jest idealny pod każdym względem.


Ale znam mojego Tatę. Dla którego zawsze wyglądam olśniewająco, chociaż na mnie nie spojrzy. Tatę, który na moje pytanie podczas przejeżdżanie przez Świętokrzyski, które brzmiało Tato, a czy Wisła jest głęboka? odpowiedział: jak chcesz, to skocz teraz z mostu, to się dowiesz. 
Nie mogę powiedzieć, że Tata nauczył mnie wszystkiego. Bo nie wszystko było mi do życia potrzebne. Gdybym była chłopcem, nauczyłby mnie grać w nożną, ale jestem dziewczynką i wolałam nauczyć się jazdy na rowerze. I na wrotkach, bo na rolkach nadal nie umiem.

Trudno jest powiedzieć, za co kocha się swoich rodziców. Za poczucie bezpieczeństwa, za opiekę… blablabla. Nauczyciele w szkole też się mną opiekowali, zapewniali bezpieczeństwo i jakoś ich nie kocham, ani nie darzę jakimś innym uczuciem. Ale jeżeli podeszłaby do mnie jakaś bliska osoba i zapytała, za co kocham Tatę, wymieniłabym dwa czynniki, które są dla mnie najważniejsze w życiu. Za które jestem Tacie wdzięczna i za które nie nazwę go nigdy „moim starym”.

CIERPLIWY SIŁACZ

Nigdy nie byłam grzecznym dzieckiem.  Nadrabiałam wyglądem – blond włosy sprawiały, że nazywano mnie aniołkiem. Gdybym miała czarne, jestem pewna, że byłoby inaczej. Zawsze lubiłam dawać w kość zarówno mamie jak i tacie. Tacie trochę bardziej, bo moja mama zawsze budziła we mnie lekką grozę. Bo Tata nie krzyczał, kiedy poszłam na wagary.  Tylko Mama się złościła. Dla dziecka ważniejsze było to, że to TATA zachował spokój. Dla dziecka wydaje się, że kiedy ktoś na nie krzyczy, to go nie kocha. Ale z tego się wyrasta, całe szczęście.  Ale nie mogę sobie wyobrazić ile Go kosztowało moje wychowanie, ile musiał włożyć wkładu, ile trudu, żebym wyrosła na takie dziecko, na jakie wyrosłam. Jeżeli moje dzieci przejmą cechy po swojej mamuśce , mam przerąbane!

PRAWDZIWY OJCIEC TRÓJKI DZIECI

Na papierze, mój Tata jest ojcem dwójki dzieci. Ale papier to tylko jakiś świstek potrzebny urzędom, żeby nie było jakiegoś zamieszania w razie gdyby coś. Nieoficjalnie, mój Tata miał jeszcze syna. Jestem mu wdzięczna za to, że zaopiekował się moim bratem jak własnym dzieckiem. Doczekał się syna! Miał z kim oglądać mecze, skoki. Z kim jeździć samochodem. Nie obchodziło Go zdanie innych ludzi. Bo to nie jest codziennością, że facet zakochuje się i żeni z kobietą, która ma niepełnosprawne intelektualnie dziecko. To jest raczej ciężki orzech, a mój TATA dał radę! Jestem z niego takaaaa dumna! Naprawdę!

Ktoś kiedyś powiedział, że każdy może być ojcem. Ale tylko ktoś wyjątkowy może zostać Tatą.
Mój Tata jest wyjątkowy. I zawsze będzie.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka