Ćwiczenia siłowe na otwartej siłowni - zawsze myślałam, że to taki bullshit, że zainwestowano w jakieś zabawki i nazwano to siłownią. Sama się zdziwiłam jak bardzo się myliłam. Pod czujnym okiem tatusia musiałam przejść przez każdy etap.
Potem musiałam przebiec cały stadion wzdłuż i wszerz. No spoko, to nie jest jakiś wielki stadion. Ale kiedy masz na sobie strój kąpielowy zamiast normalnej bielizny, to wtedy już jest kłopot. Koordynacja wzrokowo ruchowa, jakby nie było.
Potem powrót na siłownię i znowu powtórka z rozrywki. Myślałam, że ręce to mi odpadną.
Godzina 23.00 a zraszaczy jak nie było, tak nie ma. No więc, mieliśmy wybrać się już do domu. Ale tata zauważył piłkę. Już tłumaczę. Tata to zapalony piłkarz, swoje lata już ma a biega za piłką lepiej niż niejeden gimbus. Bo teraz gimbus na orlik przychodzi, żeby zapalić fajkę z daleka od mamy, a nie pobiegać za piłką. Sprawdzone info, to wiem. Ale wracając do taty - namówił mnie na rundkę piłki nożnej. Jak ja nie lubię nożnej! Nie kiedy góra bielizny to strój kąpielowy. I nie, kiedy na dworze ciemno a piłka ma kolor brązowy. Pobiegaliśmy za piłką, postrzelaliśmy gole, popatrzyliśmy na gwieździste niebo, wzrokiem odprowadziliśmy kilka samolotów, spojrzeliśmy na boisko, które nie zostało nawodnione przez zraszacze i wróciliśmy do domu.
Fajnie czasami wybrać się z tatą na nocny wypad, gdziekolwiek.
Dziś powtórka z rozrywki, trener wraca do gry.
Znalazłam swoje osobistego trenera personalnego! Ha! Tyle wygrać! :)
PS. Idę, bo sesja.