Strony

czwartek, 14 lutego 2013

i hate valentines day... ?


„Śpisz pięknie tak….”
Ale miałam piękny walentynkowy sen…. (połowicznie realny)
Mimo tego nie lubię walentynek.
Nie, to nie dlatego, że moje ręce nadal są smutne, bo nie mogą spleść się z tymi męskimi, silnymi. Brak zaproszenia na kolację przy świecach też nie jest dobrym powodem. Nie obchodzę walentynek, chociaż nie raz miałam do tego okazję. W jedne zakończyłam coś, co przetrwało nawet małą zdradę (teraz to brzmi śmiesznie:P). W inne, mój oddech zaczął być dedykowany pewnemu przystojnemu chłopczykowi. Innych nie świętowaliśmy, bo mieliśmy walentynki cały czas. I może tak powinno być. Powinno się okazywać miłość każdego dnia, kwiaty i prezenty dawać bez okazji, a nie dlatego, że mamy 14.02. Ten dzień na pewno zestresował już niejednego faceta. Tego dnia każdy chce wyglądać zjawiskowo, być wyjątkowym. Dziewczyny już od tygodnia zastanawiają się, co dostaną od swojej drugiej połówki etc. Nie masz się w co dzisiaj ubrać? Najlepiej ubierz coś czerwonego, wtedy w szkole możesz sobie poleniuchować, bo masz szczęśliwy numerek. Możesz kupić kartkę walentynkową i wyznać komuś miłość, to na pewno romantyczniejsze niż szczera rozmowa. W rytmie miłosnych piosenek, które słychać z radiowęzła, możesz kołysać się w ramionach partnera i skradać mu buziaki przy poloniście.
Nie mam nic do zakochanych, wręcz przeciwnie – cieszę się, że mogą z kimś dzielić się swoim szczęściem. Po prostu wolałabym, żeby tak było zawsze. Bo dzisiaj wszyscy się kochają, a jutro nienawidzą.
A walentynki spędzam z szpitalnym gronie – raz u babci, raz u kuzynki. Spędzam z piosenkami o niezbyt szczęśliwej miłości, z rozterkami i chorobami...




Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka