Strony

niedziela, 3 lutego 2013

Budapest


Wieczór z repetytorium angielskim skończył się na wspomnieniach z okresu podróżowania, gdzie mogłam chociaż trochę wykazać się moją znajomością języka, którym w dzisiejszych czasach posługują się ludzie niemal w każdym kraju.Wspomniałam sobie wieloletnie Włochy, kilkudniową Szwecję, czy Litwę, a nawet Bośnię i Hercegowinę. Przypomniałam sobie kąpiel w Chorwacji i zakupy w Słowenii. Piękny Wiedeń, pamiętliwy Frýdek-Místek i sąsiednia Słowacja. Nie zapomnę także czterdziestostopniowego Cypru. To wszystko jest takie piękne i daje tyle wspomnień. Ale żadne z tych państw i miast nie wzrusza tak bardzo jak Budapeszt....

05.02.2011
Zajeżdżamy do Budapesztu nad ranem - zaspani i niewiele ogarniający. Pierwsze kroki, piękne widoki i przebudzenie. Brzuchy umierają z głodu, więc trzeba się najeść. W środku miasta, niewielka knajpka, rozkojarzona obsługa i brudne sztućce. Trudno, damy radę palcami, to tylko pizza. Wracamy, bo przed nami  długa droga do Polski. Dochodzimy do pojazdu a tu.... niespodzianka w postaci wybitej szyby. Mamy wolne, możemy robić co chcemy. Los nam sprzyja, nie ma co - zaparkowaliśmy pod placem świętej trójcy, więc mamy skąd podziwiać to przepiękne miasto. Kilka godzin wolnego i możemy ruszać dalej - do Polski.

PLAC ŚWIĘTEJ TRÓJCY - BUDAPESZT
To tu skończyło się stare a zaczęło nowe. To w tym miejscu pogrzebaliśmy stare niedomówienia i kłamstwa. To tutaj był nowy start. Dostałam to, na co po cichu liczyłam. Lubię ten plac.

Piękne miasto niesie z sobą piękną historię i wspomnienia. Tego piękna nie da się opisać. Nie ukaże tego nawet powyższe zdjęcie z aparatu księdza Sławomira. Tam trzeba pojechać. Urzekło mnie to miasto.
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka