Strony

czwartek, 4 października 2012

(anty)reklama budowlanki w kliku zdaniach.

Czteroosobowy pokój, wspólna łazienka z grzybem i nachlani faceci na piętrze. Jeśli chcesz się umyć rano - nie masz szans. Woda cię przechytrzy i ukarze, czasem będzie marudzić i będzie lała tam gdzie chce i z temperaturą jaką sama chce. Jedzenie? Nakładane oblizanymi palcami na pewno smakuje lepiej, niż te z ochronną rękawiczką. Najlepiej podawane na zimno - ideał. Nie najesz się tu, ale i sam nie zrobisz dobrego jedzenia.
Ogólnie, klasa maturalna jest do bani. Zaczynasz jedną lekturę i masz tydzień na następną, kilkaset stron to przecież jeszcze nic wielkiego. 16 stron grammar w jeden dzień? Owszem, bo przecież nie liczą się inne przedmioty. Więc siedzisz, uczysz się, robisz to, o co proszą. Nie masz czasu na zdrowe odżywianie. I oto są efekty. Od dłuższego czasu bóle brzucha, tu krew, tam krew. Don't give up Ania! Zdycham, dosłownie. Dzień w dzień boli mnie głowa. Noc w noc nie mogę zasnąć, a gdy to zrobię, budzę się w nocy i znów nie mogę zasnąć. Przez to zasypiam, nie jem śniadań, biegnę kilometr do szkoły, zahaczając o sklep z ziołowymi bułkami. Biorę gryza i pędzę. Uf. Zdążyłam. To taka moja mała rzeczywistość. Takie podsumowanie poranne od poniedziałku do piątku. Cudownie.



ćwiczę asertywność.


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka